Lubań z Krościenka - 17.05.2020
Rozbicie zakwasów i widok na "Wszystko"
Po
jakieś godzinie jazdy, zmordowane wczorajszą wycieczką na
Śnieżnicę nasze stopy oraz cztery łapy, uderzyły o kostkę
brukową, którą był wyłożony parking kościoła w Krościenku.
Wystarczyło się obrócić o 180 stopni i już widać było główną
rzekę Pienin — Dunajec. Jednak nie to pasmo ani ta rzeka, ani
nawet zbiornik Czorsztyński były naszym planem na ten dzień. Był
nim najwyższy szczyt masywu położonego w Gorcach, lecz nie
należącego do parku narodowego — Lubań.
Link do zdjęć z wycieczki: https://photos.app.goo.gl/YWurYKS8L2GMiSGG9
Link do zdjęć z wieży widokowej: https://photos.app.goo.gl/aWj5tCxZsZDDevbZ6
Pierwszym
etapem było przejście przez Krościenko wzdłuż potoku Krośnica
(nazywanego "Starą Rzeką") i skierowanie się na,
surprise surprise, ulicę Lubań. Szlak już przy kościele był
opisany, więc przynajmniej ta część wycieczki (czasem sprawiającą
niemałe problemy), którą jest wejście na szlak, mieliśmy z
głowy. Niezbyt przyjemnie się idzie po asfalcie, wolę po
polnej/górskiej ścieżce, ale jednak trzeba było pół godziny
jeszcze się pomęczyć (choć już było pod górę i naszą
wyjściową miejscowość było widać prawie w całości). Po
wspomnianych trzydziestu minutach wchodziliśmy do lasu należącego
do nadleśnictwa Krościenko.
Widok z "Pierwszego Grzybka" na Pieniny (Trzy Korony, Nowa Góra) i tam gdzie powinny być Tatry Bielskie tam są |
Nie
długo dane nam było cieszyć się osłoną liści, wyszliśmy
bowiem na polanę, a wraz z nią pokazał nam się widok na Pieniny
(w tym Trzy Korony), a także nieco na Tatry, lecz one spowite były
w ostrym cieniu mgły i trzeba było wytężyć wzrok, by je
dostrzec. W tym punkcie widokowym, co został nazwany "Klocówki"
postawione zostało miejsce odpoczynku w ciekawym kształcie. Po
zobaczeniu na tablicę opisującą to, na co panorama była
skierowana, można było przeczytać, że to w ramach projektu
"Grzybek dla Turysty" oraz że ten grzybek ma rodzinę
dziesięciu pozostałych rozsianych po gminie. Ciekawa inicjatywa,
nie wiem jak z kosztami projektu, ale cel mi się podoba.
Tablica, która znajduje się na "Drugim Grzybku", tekst taki sam jak przy pierwszym, ale fajnie, że panorama jest opisana (choć z powodu technicznych raczej podpisy tu są niewidoczne) |
Tuż
nad była taka konstrukcja betonowa, której przeznaczenie nie jest
mi znane, obok widać było strzępy ogrodzenia, więc to coś
istotnego było, lub miało być. Dodatkowo całość jest
wypoziomowana, a te zagłębienia w postrzegalnych segmentach
wyglądają jak jakieś miejsca na rakiety V2 czy Bóg wie co. Gdyby
ktoś znalazł jakieś wskazówki: co to jest i do czego to jest, to
będę wdzięczny za komentarz, albo e-maila.
Godzinę
od pierwszego grzybka, znaleźliśmy drugi, przy którym czuwał pies
pasterski, a na polanie niżej owce, które się leniwie pasły. Tym
razem Tatry było widać lepiej oraz otworzył nam się widok na
drugą stronę, czyli Gorce. Zrobiliśmy mały przystanek: woda,
cukier, nogi, a ja zabrałem od razu aparat i zacząłem cykać jak
opętany te panoramy. Sprawdziłem w domu i okazało się, że
narobiłem 700 zdjęć, z czego 500 z samej lustrzanki. Jednak było
czego, ale o tym nieco później.
Później
szło się spokojnie, bardziej po płaskim, przez las z pewnymi
obszarami "oddzewienia". Minęliśmy kolejną altankę,
wyglądającą na starszą i z innego "miotu", po zrobieniu
sobie kolejnej małej przerwy. Później już troszkę monotonnie. Ja
analizowałem #hot16challenge pod względem społecznym i w jaki
sposób można do obiegu akcji wprowadzić element
polityczno-kampanijny (co osobiście mi się nie podoba, w
przeciwieństwie do całej akcji — tego chóru ponad 500
zwrotek/osób).
Po
kolejnych kilometrach zaczęliśmy odczuwać zmęczenie. Szliśmy
jednak powoli, troszkę trasy mając już za sobą. Obok nas latał
nasz pies, który już nie pierwszy raz jest w górach, a w sumie był
z nami już tutaj ponad dziesięć lat temu. Co jakiś czas mijaliśmy
ludzi, więc musieliśmy baczyć na to, czy są z tym turystami psy,
by naszego wziąć na smycz, by się nie bawiły/gryzły. Nasz jednak
jest ogólnie spokojny, więc czasem dostaje pochwały od innych.
Jedna kobiecina młoda go pogłaszcze, to inne powiedzą, że uroczy.
Normalnie celebryta na szlaku.
Pies (Gucio) zmęczony - chyba prosi o smakołyki |
Weszliśmy
na planowaną wysokość, gdzie przywitało nas piętro roślinności,
które się niedawno wykształciło, a znajdujące się pomiędzy
reglem górnym a kosówką — piętro cierpienia, beznadziei i
zniszczonych drzew. Nie wiem, czy to przez kwaśne deszcze, pożary,
powracające regularnie susze, czy wiatr, ale suche i martwe drzewa
widzę coraz częściej w górnych partiach wyższych Beskidów.
Młodych, które mogłyby je zastąpić, niestety nie widzę. Police
— gdzie niedawno byłem, aż się roiły od takich zniszczonych
drzew. Tutaj było ich troszkę mniej, ale też sporo. Zakładam, że
to takie nasze klimatyczne signum temporis.
Zobaczywszy
wieżę, postanowiłem szybciej do niej się dostać, by
zminimalizować czas czekania przez rodziców na, to kiedy zrobię
wszystkie potrzebne zdjęcia. Przeleciałem szybko całą bazę
namiotową, na której nikt nie przejmował się jakimiś maseczkami
czy coś. Osobiście polecam, bo fajny plac, troszkę gwarno, ale nie
tłoczno. Na szlaku mało osób spotkaliśmy, można by policzyć na
palcach ilość spotkań. Zobaczyłem mój punkt orientacyjny, na
który planowałem się wspiąć. Konstrukcja była nowa —
wybudowana w 2019 ku uczczenia jakiegoś majora Józefa Chlipały.
Na czubku tej solidnej i przestronnej wieży widokowej wykrzyknąłem niemo "NIEBYWAŁE NIE-PRA-WDO-PODOBNE" wyrażające moje zdumienie, zaskoczenie, za-intrygowanie. Przed moimi oczami rozpostarł się widok na wszystkie okoliczne i nawet te dalsze pasma: Gorce, Pieniny, Beskid Wyspowy, Pasmo Radziejowej (Beskid Sądecki), Tatry Zachodnie, Wysokie i Bielskie, trochę Beskidu Żywieckiego (z Babią Górą, Policą i Pilskiem), Beskidu Niskiego, Magury Orawskiej, Magury Spiskiej, Gór Lewockich, Cergov i Slańskie Wierchy. Dlatego też podtytuł tego postu to "Widok na >>Wszystko<<".
Po
zejściu z wieży zrobiliśmy sobie zdjęcie przed znakiem oraz
popatrzyliśmy na spalone schronisko. Jeżeli chce sobie ktoś podbić
książeczki GOT, czy inne pamiątkowe zeszyty to niestety nie ma
żadnych pieczątek. No cóż, do książeczki na odznakę "Diadem
Gór Polskich" wkleję miniaturkę zdjęcia ze szczytu. Później
jedliśmy kanapkę na szczycie z widokiem na Tatry, które teraz było
widać w całej okazałości, bo mgła czy coś się podniosło.
Obiekt zwiększający walory widokowe i turystyczne, tego jeszcze zimą początkiem poprzedniego roku nie było |
Pogoda
była genialna na spacer. Nie za ciepło, nie za zimno, troszkę
chmur, ale nie tyle by zmniejszały widoczność. Około 14. miało
zacząć padać przez kolejne 2h. Nie jakoś dużo — dlatego też
zaopatrzyliśmy plecaki w peleryny. Zgadnijcie, co się zaczęło
dziać o 14 ... poczuliśmy pierwsze krople deszczu. Jak zeszliśmy
do "Grzybków", to po jednej stronie było piękne słońce,
sielanka, młoda polska, a po drugiej ciemno i ciupało deszczem —
istny burzliwy romantyzm. My tak na granicy tych dwóch pogód
martwili się, że faktycznie pada nad Krościenkiem. Jednak po
zejściu do miejscowości przestało padać. Postanowiliśmy więc
przejść się po rynku, który jak na złość jest w remoncie, a by
tej złości było nie dość, to jeszcze zabytkowy kościółek był
zamknięty. To w sumie nie pierwszy raz, gdy Bóg nas nie chciał.
Porobiłem tylko zdjęcia i poszliśmy. Jednak przynajmniej nowy
kościół, przy którym zaparkowaliśmy, był otwarty dla wiernych.
Zabytkowy kościółek na rynku w Krościenku |
To
by było tyle, jeżeli chodzi o wycieczkę. Mam nadzieje, że was nie
zanudziłem, a jeżeli są jakieś sugestie techniczne, praktyczne,
literackie to chętnie je przeczytam w komentarzu. Wraz z rozwojem
bloga, na pewno będę poprawiał galerię oraz minimapkę (by nie
była surowym zdjęciem). Teraz jednak będę się żegnał, zatem do
następnego.
Z
widokiem na gór stos i łąki łan
-
Adiabat
Panorama 360 z wieży widokowej. Troszkę zachodu by było z opisywaniem co gdzie, więc zostawiam jako taką grę terenową: https://photos.app.goo.gl/aWj5tCxZsZDDevbZ6
Komentarze
Prześlij komentarz