Luboń Wielki z Naprawy - 07.03.2021

W końcu biało

Myślałem, że wcześniej opisałem już tę wycieczkę, więc chciałem z ten i następny post agregować w jeden. Okazało się jednak, że nigdy nie mogę znaleźć opisu, więc teraz jest idealna okazja na taki. Postanowiłem właśnie, że takie powtarzające się trasy, albo góry już wtórnie nie opisywać. Może jakaś krótka notatka z #short, gdzie jedynie w jednym dłuższym akapicie podsumowałbym czy było coś ciekawego. Ograniczając geografię do minimum. Wracając do wycieczki samej, dlatego miałem wrażenie, że już tekst o tej górze pisałem, bo jest to dość częsty szczyt przewijający się pomiędzy wycieczkami. Dodatkowo został już wpisany w książeczkę do Diademu Polskich Gór… więc tym bardziej.

Linki do zdjęć: https://photos.app.goo.gl/SMp6Na91tj2rTXhB6

Może pamiętacie, jak ostatnim razem pisałem, że chciałem mieć w tym roku jedną przynajmniej taką prawdziwie zimową wycieczkę, ale to chyba już nie będzie możliwe z powodu przyjścia wiosny. Okazało się, że zima jeszcze raz zawitała w Beskidy i dzięki temu mogłem takie prawdziwie zimowe wycieczki zrobić dwie. Następny tekst pojawi się za tydzień lub za dwa, bo jednak pisanie troszkę czasu zajmuje, a dodatkowo dochodzi opracowanie zdjęć i poprawianie błędów ortograficznych. Szlak zaczynający się Naprawie, znajdującej się na drodze zwanej Zakopianką, jest dość łagodnym początkiem prób w zimowych spacerach. Trasa oznaczona kolorem niebieskim biegnie bowiem zgodnie z grzbietem masywu (bo raczej o graniach nie można mówić w kontekście Beskidu Wyspowego). Przez to właśnie nie jest stroma (oprócz ostatniego podejścia), a przez jej popularność nawet wśród miejscowych spacerujących po lesie powoduje, że śnieg był dobrze ubity.

Piękna zimowa panorama na Zembolową i Szczebel

Słońce i bezchmurne niebo aż krzyczały o to, by je wykorzystać, temperatura była wyjątkowo przedwiosenna, a klimat dopełniał właśnie znajdujący się wszędzie śnieg, który szybko nie zginie. Zabraliśmy ze sobą pieska i poszliśmy. Jest to jedna z wyższych gór w okolicy oraz jedna z nielicznych w tym paśmie przekraczająca tysiąc metrów. Posiada schronisko z lat trzydziestych oraz piękny widok na dalsze góry w paśmie. My szliśmy szlakiem niebieskim przez Luboń Mały (nieoznaczony) i Polany Surówki, z której można nawet obserwować Gorce, jak i Tatry. Moja próba uchwycenia tych widoków znajduje się oczywiście pod linkiem ze zdjęciami. Jeżeli będziecie się wybierać w te okolice, to Luboń bardzo łatwo można rozpoznać przez znajdującą się na jej szczycie wieżę radiowo-telewizyjną oraz dość wydłużony grzbiet.

Stosunkowo późno, jak na nas zaczęliśmy wychodzenie, jednak bardzo dobre warunki pogodowe pozwoliły nam wysnuć wniosek, że mimo całego tego śniegu bardzo dobrze nam się wchodził. Dość podobnie do tego jakbyśmy wchodzili w lecie. Jednak ostatnie podejście bez dobrych butów jest bardzo trudne o ile niemożliwe. To nadal jest jednak najbardziej przestępny szlak (obok wyjścia z Glisnego, którego opisywałem przy tekście nt. Szczebla). Przy schodzeniu też daliśmy radę, głównie dlatego, że buty okazały się o wiele lepsze, niż myśleliśmy że są. Lód znajdujący się na trasie skutecznie przeszkadzał, więc często komentowaliśmy, że szkoda, że nie mamy żadnych raków czy kolców na ten fragment zejścia.


Zimowa aura jak z pierwszego filmu z cyklu Opowieści z Narnii

Dla nas niecodziennym też były jeszcze zimowe widoki podczas trasy. Tak można się przyzwyczaić do zielonych liści i brązowej ziemi, że gdy kolorystyka zmieniła się na kolor czystego papieru, byliśmy zauroczeni. Dlatego też robiłem zdjęcia nieco częściej niż zazwyczaj. Widok z polany był takim o dużym albedo z powodu odbijającego promienie świetlne śniegu. Szkoda tylko, że widoczność nie pozwoliła na bardzo wyraźne zarysowanie linii tatrzańskich szczytów. Cieszę się jednocześnie, że i tak mogłem te Tatry podziwiać i nawet złapać przy największym zoomie na obiektyw. Ze szczytu widok na Szczebel, Lubogoszcz, Ćwilin i resztę gór z B. Wyspowego zawierał już pewne połacie zielono-żółtawego.

Widok na szczyt z Polany Surówki, gdzie widać już stację radio-telewizyjną oraz schronisko

Sam szczyt nie jest jednak już dla nas niezwykłym, choć troszkę się człowiek już do niego przywiązał, po takiej ilości wyjść. Więc tak ostatnim akapitem mogę podsumować szlaki znajdujące się na tej wyspie. Niebieski, to jak mówiłem, idzie się całym grzbietem, jest dość łagodny, a z Polany Surówki roztacza genialny widok. Czerwony idący z przełęczy Glisne jest bardzo, krótkim troszkę bardziej stromym szlakiem. Idealny jest on dla tych, którzy nie mają cały dzień na łażenie po górach, a jednak chciałoby się zobaczyć widoki ze szczytu. W godzinę, półtorej można bowiem znaleźć się przy schronisku. Jeżeli, ktoś chcę pójść tamtędy, a nie chce mieć tak krótkiej trasy, to może iść z Mszany Dolnej. Zielony idący z Rabki-Zaryte jest nieco bardziej stromy niż niebieski oraz nieco dłuższy niż czerwony. Taka normalna, krótka wycieczka, która nie jest wycieczką kompaktową. Można z paru prześwitów dostrzec Tatry. Żółta, podobnie jak zielona prowadzi z Rabki-Zaryte, ale w przeciwieństwie do niej prowadzi przez rezerwat przyrody, na której można zobaczyć skalne gołoborza. Idąc nią, przechodzi się przez perć Borkowskiego, gdzie trzeba przez chwilkę prowadzić wspinaczkę na skałkach. Rozciąga się z niej w jednym miejscu piękny widok na Tatry. Bez wątpienia najciekawszy turystycznie szlak w okolicy. Polecam poczytać sobie odpowiednie artykuły na Wikipedii, bo dość szczegółowo opisują geografię, historię wraz z ciekawostkami.

Droga krzyżowa na Polanie Surówki

Po takim wyczerpującym skrócie tras oraz małego komentarza na temat widoków dostarczonych przez zimową aurę stoków Lubonia, jedyne co mogę powiedzieć to, że sezon górski mogę uznać za rozpoczęty. Wy możecie się spodziewać w dość regularnych odstępach (oczywiście to zależy od tego, ile będę po szczytach tych chodził) kolejnych tekstów ze zdjęciami na łamach tego pamiętnika. Do następnych tekstów oraz…

Miłego
Marek Wodecki
29.03.2021

Komentarze