Lubomir z Poręby – 11.04.2021

Jaka jest najwyższa góra Beskidu Makowskiego?

Ostatni miesiąc był dość aktywny, jeżeli byśmy popatrzyli, że w każdy weekend była na tyle dobra pogoda byśmy wyjechali gdzieś pochodzić. Tym razem opisywać będę coś popularniejszego. Lubomir z Pasma Lubomira i Łysiny (mikroregion) ma dość ciekawą lokalizację. Według starszego podziału Kondrackiego (którego się trzymam, jako że nie jestem geografem, jako wyznacznik, gdzie co jest) jest to Pasmo znajdujące się w Beskidzie Wyspowym. Nie byłby wtedy ten szczyt też niczym wyróżniającym się. Jednak w tym przypadku zamieszanie jest nieco większe. Można nawet powiedzieć, że zastosowanie tutaj odnajduje studenckie powiedzenie „jeden rabin powie tak, drugi rabin powie tak”.

Link do zdjęć: https://photos.app.goo.gl/uvnKw5Udm5xfp7if7

Granice niektórych pasm zawsze budziły zakłopotanie w środowiskach geografów. Nie potrafiono dogadać się, czy dany obszar ma cechy jednego, czy drugiego regionu. Szczególnie to wyraźne jest przy wyznaczeniu granic Beskidu Makowskiego. Ostatnio opowiadałem o Lasku, gdzie próbuje się go dorzucać do B. Żywieckiego, choć według Kondrackiego jest w B. Makowskim. Podobnie jest z dzisiejszą górą, jednak tutaj zamiast B. Żywieckiego mamy B. Wyspowy, gdzie jak wspominałem wcześniej Kondracki się zgadza. Może komuś się wydawać, że całe to rozważanie jest jak pic na wodę, ale jednak ma to ogromne konsekwencje przy tworzeniu list najwyższych gór, odznak i innych podobnych.

Popatrzymy się na proste pytanie: Co jest najwyższą górą Beskidu Makowskiego (nazywanego również Średnim)? Podążając za Wikipedią oraz Kondrackim uznamy, że jest to Mędralowa (1169 m.) w Paśmie Przedbabiogórksim.  Jednak Mędralowa znajdująca się dokładnie na granicy z Beskidem Żywieckim jest do niego zaliczana w przewodnikach i innych regionalizacjach. Wyrzućmy więc na chwilkę tę sporną górę z rozważań. Teraz zostaje nam jako najwyższa Lubomir (904 m.) ale ona jak już wspomniałem zostaje czasem wliczana do Beskidu Wyspowego. Moglibyśmy odrzucić i tę górę z równania zostając o ostatnio opisanym Laskiem (868 m.), ale jak wspomniałem to i ta góra jak i Pasmo Laskowskie czasem jest zaliczana do Żywieckiego. Usuwając i tą sporną część, zostaniemy z Koskową Górą (867 m.) jako najwyższą. Nikt jednak na serio nie bierze tych dwóch możliwości pod uwagę.

Obserwatorium Astronomiczne im. Tadeusza Banachiewicza na Lubomirze

Oczywiście poprzednie akapity można brać pół żartem pół serio, bo nie znam szczegółów każdej z regionalizacji, oraz oczywiście nie o to chodzi. Pod tekstem pozostawię link do rzetelniejszej analizy tej ciekawej kwestii (jednak nie uwzględnia najnowszego podziału Kondrackiego z października 2019 roku, gdzie najwyższą górą jest Lubomir). Drugim linkiem będzie tekst o najnowszym podziale Kondrackiego. W tych akapitach szczególnie chciałem zwrócić uwagę na to, że kwestie klasyfikacji regionów na podstawie geologiczno-przyrodniczych cech wspólnych nie jest jakimś prostym zadaniem i w końcu natrafi się na takie roztaje. Wtedy pozostaje laikowi machnąć na to ręką i mieć z tyłu głowy, gdzie co jak uważa. Zmieniać podziałów nie będę, bo nie studiowałem przecież tego.

Pozostanę więc przy podziale z Diademu Gór Polskich oraz Kondrackiego z 2019 roku. O jejku, teraz tak pacząc to nie zacząłem opisywać wycieczki. Wyszliśmy z Poręby, nie tej ze Śląska, nie też Szklarskiej Poręby, po prostu Poręby koło Myślenic. Najgorzej to było dojechać, bo GPS chciał nas prowadzić przez drogi, które chyba nawet nie są asfaltowe. Zdecydowaliśmy jednak jechać przez wspomniane Myślenice i tam skręcić na interesującą nas miejscowość. Po znalezieniu parkingu (upatrzonego jeszcze przed rozpoczęciem wycieczki) koło kaplicy widzieliśmy wiele przestrzeni, jeden tylko samochód. No, w końcu nieuczęszczane miejsce, będzie fajnie… Tja, od razu was uprzedzę – pod koniec jak wracaliśmy około 16 cały plac przed przybytkiem był zajęty, podobnie jak całe pobocze dróg na kolejnym kilometrze. To było chore. Nic jednak nie zapowiadało takiego nawału ludzkości.

Widok z Kamiennika na Uklejną, Ostrysz oraz Jezioro Dobczyckie. W tle nawet migota Kraków oraz Opactwo w Tyńcu

Pierwsze idąc na i po Kamienniku nie widzieliśmy żywej duszy. Na samym szczycie znajduje się miejsce widokowe w lesie z panoramą na jezioro Dobczyckie oraz sięgające Krakowa. Rozpoznaliśmy bez trudu Opactwo w Tyńcu. Sama trasa była też ciekawa o tyle, że dawno w beskidzkich lasach nie widzieliśmy takiej ilości skał. W niektórych miejscach jakieś ciekawe jary, czy nawet małe jamy. Ludzie zaczęli się dopiero po zejściu do przełęczy Sucha. Nie było ich wiele, więc nie ma co się nad tym rozwodzić. Jedyne co było ciekawszego tam, to plama krokusów na łące. Każdy chciał sobie zrobić im zdjęcie, bo nawet ładne były. Ja oczywiście nie mogłem też tego zostawić samemu sobie, więc też wyciągnąłem lustrzankę i cykałem zdjęcia.

Wejście na Łysinę stamtąd jest stosunkowo strome, choć oczywiście nie był to żaden problem. Po wyjściu na pewien pułap przez mały fragment mogliśmy nawet dostrzec płaty śniegu – jedyne pozostałości minionej pory roku. No… tutaj zaczął się fragment trasy, który wiedzieliśmy, że będzie nam doskwierał… odcinek Łysina-Lubomir-Łysina-Kudłacze. Nie ma co się oszukiwać, że trasy z Pcimia (są dwie), bardzo przestępne, są również oblegane. Nic nie robi lepiej na zwiększanie gęstości zaludnienia na szlakach niż schronisko na grzbiecie masywu i bycie najwyższym szczytem w paśmie.

Pzekwitłe bazie... i pracujące pszczoły

Powoli idąc dotarliśmy też i do samego szczytu, na którym znajduje się obserwatorium astronomiczne. Oczywiście z powodu obostrzeń jest ono zamknięte. Jednak ku naszemu zdziwieniu była skrzyneczka z pieczątką przy tabliczce z nazwą góry. Podbiliśmy to i owo, zrobiliśmy zdjęcia, posililiśmy się. Wracając do obserwatorium, to stosunkowo niedawno odnaleziono w Krakowie dwa filmy popularno-astronomiczne z lat dwudziestych i trzydziestych. Jeden z nich opowiadał o odkryciu komety Orkisza, nazwanej na cześć naukowca, który właśnie na Lubomirze w 1925 roku pierwszy raz ją dostrzegł. Jest to też oficjalnie pierwsza kometa odkryta przez Polaka.

W linku niżej podam do ciekawego filmu na kanale magazynu Urania, gdzie fragmenty tych filmów można zobaczyć. Pod koniec można oglądnąć jak dach starego drewnianego tamtejszego obserwatorium się rozchyla, czy też naukowców Orkisza i Wilka (ten drugi odkrył cztery komety, ale z balkonu swojego mieszkania w Krakowie) przy pozowanej pracy.  Na szczycie można zobaczyć jednak nowy budynek obserwatorium z 2007 roku, rekonstrukcję starego obserwatorium (może tam są jakieś przyrządy, kto wie) oraz kamienne stopnie, które najprawdopodobniej są pozostałością po miejscu odkrycia pierwszej polskiej komety.

Widok z punktu widokowego przed Lubomirem na pasmo Cietnia

Mimochodem spotkałem tam nawet kolegę z gimnazjum, jednak lekko naglący czas nie pozwoliły na dłuższą wymianę zdań. Schodziliśmy wpierw znów na Łysinę, a później chcieliśmy dotrzeć do schroniska na Kudłaczach. Tłum lekko pogorszył nam samopoczucie, ale mieliśmy małego asa w rękawie. Do schroniska z Łysiny prowadzą trzy szlaki. Najbardziej popularnym jest ten na wprost oznaczony kolorem czerwonym. Jest jeszcze zielony oraz czarny. Tym ostatnim właśnie szliśmy. Co ciekawe tylko my wpadliśmy na ten pomysł (no, może minęliśmy jednego człowieka).

Ponownie przy schronisku był tumult, więc tylko pieczątki i w drogę. Pod schroniskiem jest jeszcze przepiękny widok w stronę Babiej Góry i powoli obniżaliśmy swoją wysokość bezwzględną. Doszliśmy tak do wzgórza Działek. Rodzice troszkę wcześniej niż ja przypomnieli sobie miejsce, bo ja miałem retrospekcję, że tu byłem, jak zobaczyłem tabliczkę na drzewie. Stamtąd już tylko prosta droga asfaltem do Poręby.

Luboń Wielki z wieżą transmisyjną oraz schroniskiem, a bliżej po lewej Szczebel

Zdziwiła nas, jak wspomniałem, ilość samochodów na miejscach parkingowych… oraz poza nimi. Jednak nikt nas na szczęście nie zastawił. Kaplica, obok której mieliśmy samochód miała otwartą kruchtę, więc zaglądnęliśmy do środka. Po drodze też obeszliśmy dookoła starego drewnianego kościoła w Trzemeśni (było zamknięte). Nowy kościół znajdujący się obok, równie piękny z zewnątrz, akurat gościł ludzi na koronce do miłosierdzia Bożego. Postanowiliśmy dosłownie minutkę poczekać, bo wygląd ołtarza był dość niecodzienny. Bardzo dużo elementów roślinnych, tu i ówdzie owieczka, a praktycznie nic ze świętych postaci. Jednak bardzo gustownie to wszystko przygotowane. Jeszcze zerknęliśmy na dość ciekawy z zewnątrz kościół w Osieczanach. Też niestety był zamknięty.

Podsumowując, była to dość ciekawa trasa z dwoma pięknymi panoramami, troszkę za dużą ilością osób na grzbiecie masywu oraz interesującą historią polskiej nauki. Polecam przed wybraniem się przeczytać nawet stronę, dwie na Wikipedii, bo jest to dość nietuzinkowe pod tym względem miejsce.

Obiecane linki:

Najstarsze filmy popularnonaukowe o astronomii - Urania TV #44:
https://www.youtube.com/watch?v=0fLomWtp3Ik

Rozważania o regionalizacjach i najwyższej górze Beskidu Makowskiego:
http://www.wojciechtonder.pl/index.php/blog/8-najwyzszy-szczyt-beskidu-makowskiego

Regionalizacja Kondrackiego z października 2019 roku:
http://rugala.pl/c/nowa-regionalizacja-polskie-gory-karpaty/

Miłego
Adiabat
18.04.2021

Komentarze