Wzrok wstecz (2020)

 

Cześć, wraz z ostatnim dniem roku, każdy z nas patrzy się wstecz co dobrego się stało. Jak minął ten czas nam dany. Tym razem jednak ten rok z wiadomych powodów mało kto może zaliczyć do udanych. Pandemia wirusowa, zamykane miejsca pracy, słabe działania organizacyjne równych podmiotów. Obostrzenia, z których wiele nie miało sensu z logicznego punktu widzenia (ani też z punktu widzenia kontroli egzekwowania). To nie był dobry rok. Można oczywiście wyciągać plusy, mnie zawsze cieszyła cyfryzacja wszystkiego co się da, oczywiście przeprowadzona w rozsądny sposób, tutaj z racji na wydarzenia i ludzi było robione to wszystko po łebkach. Jednak nadal każdy z nas ma coś co może z uśmiechem wspominać. Może nową osobę w rodzinie, może że pomimo jest ciężko to jednak dajemy radę?

Ostatnia panoramka z ostatniej wycieczki (na Kiczorę) zrobiona znad Stryszawy-Wsiórz

Oczywiście ten blog nie jest odnośnie do komentarzy społecznych, za mało się na tym znam. Jednak w moim przypadku to, że założyłem tą stronę i nadal ją prowadzę jest sukcesem i to całkiem nie małym. W tym roku, też troszkę przez specyfikę minionych miesięcy mogłem sobie pozwolić na więcej wycieczek górskich (głównie przez to, że nie stacjonowałem w Krakowie, a praktycznie w Beskidach). Mogły też powstać takie piękne zdjęcia jak te, które widzicie na blogu oraz znacznie więcej, których nie publikowałem. Z wielu powodów postanowiłem sobie je pozostawić dla siebie. Czy to, że jesteśmy na nich, a chciałbym troszkę pozostać anonimowy, albo po prostu, bo ich było tyle, albo z wycieczek, przed powstaniem bloga.

Droga na Police

Wracając, tak jak wiele blogów czy osób, tak i ja postanowiłem napisać małe podsumowanie. Tego co się działo w związku z wycieczkami, jakie mam plany na przyszłość i ogólnie garść statystyk. Zacznijmy może od samych wycieczek. Tak jak wspomniałem, ten rok był rekordowy pod względem ilości wypadów na szlak. Dokładniej to było 31 tras z czego na blogu powstało 16 postów plus dwa niezwiązane z górami (Kraków i „Zimowanie”). Odwiedziliśmy osobiście siedem pasm górskich (Karpackich dokładniej): Tatry, B. Wyspowy, B. Makowski, Gorce, B. Żywiecki, B. Śląski, B. Sądecki. W Beskidzie Sądeckim byliśmy pierwszy raz, z czego się cieszę, bo nie jest sztuką chodzić po tych samych rejonach. Sztuką jest poznawać nowe. Choć to właśnie w Beskidzie Wyspowym byliśmy w tym roku najczęściej, bo dziesięć razy.

Z takich suchszych danych to liczyłem sobie takie statystyki jak np. przybliżona ilość godzin spędzona na szlakach wg wyliczeń na stronie mapa-turystyczna.pl (169.5 h), ilość kilometrów (477 km) oraz liczba punktów GOT (705 punktów). Odnośnie do tego ostatniego, to jest taka inicjatywa robiona przez PTTK, a te punkty są do tak zwanej „Górskiej Odznaki Turystycznej”. Rozpisywałem się o niej w tym tekście. Dla nas te punkty już nic nie robią, ale są dobrą metryką trudności (jak bardzo nas wymęczy) wycieczki. Ta ilość punktów, którą w tym roku „zdobyliśmy” (nie myśląc o tych fragmentach, które przeszliśmy dwa razy) pozwoliłaby nam zdobyć popularną, małą brązową oraz małą srebrną i jeszcze by nam zostało 1/5 punktów na małą złotą. Oczywiście to troszkę żartobliwe obliczenia chociażby z tego względu, że można zdobywać jedną odznakę na rok, a wcześniej (jak mniej chodziliśmy) to te cztery odznaki zajęły nam dekadę.

Widok na Tatry spod Rabskiej Góry

Jak już jesteśmy przy odznakach, to aktualnie zdobywamy szczyty z listy Diademu Polskich Gór, która zawiera osiemdziesiąt pozycji, z których każda reprezentuje nie tylko każde pasmo (jak w Koronie Gór Polskich) a także często również mikroregiony (będące takim wewnętrznym podziałem). W 2020 roku zaglądnęliśmy na szczyt trzynastu z nich (ogólnie mamy w książeczki wpisane czternaście, a wraz z tymi zdobytymi przed posiadaniem książeczki (które też się liczą, ale je jeszcze odwiedzimy) to dwadzieścia trzy).

Z atrakcji to byliśmy przy dwóch wodospadach w Tatrach: Siklawica (dol. Strążyska) oraz Siklawy (D5SP). Wkroczyliśmy do 16 schronisk, w tym 6 w tatrach (niektóre parę razy). Jednak mnie najbardziej cieszyło to pięć wież widokowych, z których zawsze się rozpościerał niezły widok. No i zdjęć… dużo zdjęć, bo ze wszystkich tych podróży mam na dysku 17357 fotografii. Możecie sobie przeliczyć to na inne jednostki typu „zdjęć na wycieczkę, godzinę, kilometr” i zobaczycie co miałem na myśli odnośnie do chorobliwego cykania aparatem.

Stary drewniany kościółek w Dobrej

Mam takie parę wycieczek, które będę wspominał na pewno częściej niż resztę. Oczywiście wszystkie w Tatrach były piękne, ale jednak Świnica (później do Kasprowego) to był i wyczyn (dla nas) i widoki. Inaczej nie poznalibyśmy Zielonej Doliny Gąsienicowej, która jest urocza i zadziwiająco nie tak często odwiedzana. Czerwone Wierchy były piękne i zawsze będą, ale przedłużenie ich, które prowadzi od Kopy Kondrackiej do Kasprowego (przez Goryczkową Czubę) nas jednak zaskoczyło swoim pięknem i bliskim widokiem na Kopy Liptowskie i Cichą Dolinę Liptowską.

Poza Tatrami będę dobrze wspominał Jaworz, który nas obdarował dwoma wieżami widokowymi, z jednej zaś mogliśmy podziwiać piękny widok zachodzącego słońca nad Limanową i w tle mieniącymi się Gorcami. Innym typem wycieczek, które będę miał w serduszku to te, które były w nieco innym gronie niż z rodzicami. Myślę tutaj o dwóch wycieczkach z kolegami (zawsze to ciężko wybrać wolny termin). Jedną z paczką ze studiów po Krakowie (a dokładniej szlakiem Twierdzy Kraków, bo miasta na tej trasie było stosunkowo mało). Drugą to z kolegą z liceum na Stare Wierchy, w szczególności dla tego, że jest bardzo dobrym partnerem do rozmowy i minęło nam to o wiele szybciej niż się spodziewaliśmy. Też będę pamiętał (pomimo paru sprzeczek) jest wypad na Cupel. Nie było na nim ani widoków, ani nie był jakiś długi, ale to dlatego że byliśmy całą rodziną (w sensie rodzie i siostry z ich drugimi połówkami).

Widok w drodze na Krzesanicę

Bonusowo to Babia Góra, o której nie napisałem na blogu, ale w tym roku też ją odwiedziłem (pierwszy raz od pięciu lat). Zgadnijcie co, przez większość wycieczki była mgła, która skutecznie zasłaniała widoki. Mieliśmy iść jeszcze na Małą Babią, ale byłem troszkę zdegustowany no i w takich mgłach to nie było w sumie po co. Nagroda specjalna leci do Lubonia Wielkiego, z którego trzy razy w tym roku oglądaliśmy panoramę (plus jeszcze jedna wycieczka, na której byli tylko rodzice). Za każdym razem udało nam się innym szlakiem pójść. Wybraliśmy konkretnie tę górę z paru powodów: blisko, ładnie, jest schronisko, są widoki, każda trasa jest inna. Jeden szlak prowadzi powoli pod górę (niebieski z Naprawy), drugi jest krótki – idealny na taki spacer, gdzie nie ma się całego dnia (czerwony z Glisnego), a trzeci to prowadzi przez skałki, które wyróżniają ten szczyt pośród innych Beskidu Wyspowego (żółtym z Rabki-Zaryte).

W następnym roku troszkę bardziej chciałbym się skupić na Diademie, bo w paru pasmach zostało nam po jednej, dwóch pasmach. Nie myślę na razie o Sudetach, bo to jest większy koszt logistyczny. Podobnie jak nie myślę jeszcze ani o Słowackich pasmach (Tatry, Niżne Tatry, Fatry, Słowacki Raj…), ani o Czeskim Beskidzie Morawsko-Śląskim.  To głównie z powodu tego, że nie wiadomo jeszcze jak długo potrwa stan epidemiczny. Mamy szczepionkę, a nawet dwie i kolejne mają zamiar wychodzić, ale to magicznie nam nie usunie stanu w jakim jesteśmy.

Radosnego Sylwestra i o wiele lepszego 2021 roku - życzy ten mały ptaszek koło Wodogrzmotów Mickiewicza, i autor bloga - Adiabat

Z polskich pasm, to muszę odwiedzić Pieniny, które w tym roku zaniedbałem, a w ogólności troszkę mało były przez nas odwiedzane. Dodatkowo jeszcze w planach są Bieszczady (ale to zobaczymy) no i z Tatr parę wycieczek (w tym po raz drugi Rysy, ale tym razem spod Morskiego Oka, oraz Starorobociański Wierch do Diademu). No i w końcu Babią Górę podczas dobrej pogody.

Poza górami, to całkowicie nie wiem co można by było zrobić, chciałbym pustynię Błędowską oraz troszkę dolinek podkrakowskich. Jak wrócę do Krakowa, to też regularnie chodzić na ściankę wspinaczkową. To jednak są takie mgliste plany. Na pewno chciałbym skończyć swoją magisterkę, bo jak Bóg pozwoli to w tym roku będę miał obronę.

Życzę wam wszystkim by następny rok był o wiele lepszy od tego co minął,
pogody ducha i pogody na szlaku.
Miłego 2021
Adiabat

Komentarze